sobota, 28 lipca 2012

Bieszczadzkie anioły i zblazowani wolontariusze...

Powrót do Arony po wojażach,poczynając od południa Włoch,przez Bieszczady, a kończąc na polskim Bałtyku dały mi się trochę we znaki i nawet ja-podróżniczka chwilowo stwierdzam:"Walizkom śmierć"!
Utwierdził mnie w tym  powrót do Włoch, kiedy to podczas jazdy pociągiem PKP zdarzył się(jak się okazało niegroźny) wypadek i trasę Oborniki-Poznań pokonałam najbardziej niezawodnym środkiem transportu,czyli AUTOSTOPEM...;)

Co tu dużo mówić...Wyjazd do Polski jak najbardziej udany...Głównymi atrakcjami były:
1.Wieczór panieński Malwiny-koleżanki ze szkoły podstawowej na którym nie zabrakło czerwonych peruczek,układu tanecznego,gier i zabaw,a i tak wiadomo,ze w Bornem wszystkie drogi prowadza do...Baru pod Orłem;)

2.Tygodniowy wyjazd w góry z Pioterem...Kilka dni zwiedzania-Częstochowa,Sandomierz,Nowy Sącz,Stary Sącz,Szczawnica i w koncu Bieszczady,czyli klimat górskiego schroniska i oderwanie się od rzeczywistości jakie może dać tylko klimat gór... Z pewnością kiedyś tam wrócę!
Tymczasem posłuchajmy...

www.youtube.com/watch?v=ue7-VjuMZZk

Mijany przez nas Leluchów:

www.youtube.com/watch?v=dULGDdwBBVo

I specjalnie dla Piotera: "Tu asfalt się kończy";)

www.youtube.com/watch?v=FZuOiiCv1Z0


3.Słoneczny poniedziałek i wyjazd nad morze...Jak już ominie się  cały ten majdan,czyli straganiki,baloniki i majteczki w kropeczki, okazuje się ze Bałtyk jest naprawdę piękny (i nawet nie taki znowu zimny),a plaże robią zdecydowanie lepsze wrażenie od tych z południa Włoch.   

Po pełnym przygód powrocie do Włoch, na miejscu zastałam moich zblazowanych wolontariuszy(ta męska cześć;)...
Mam wrażenie,ze im mniej pracy,tym więcej narzekań;)Hmm...No cóż...Należy uzbroić się w cierpliwość...
Jeszcze tylko dwa miesiące i na początku października wymieniam ich na lepszy model! Buahaha! 

środa, 25 lipca 2012

Szkolenie mid-term na bis!

Czym jest wolontariat? Kim jest wolontariusz? (Niemcy,Francja,Albania,Hiszpania,Polska,Serbia)

                                             Polska,Grecja,Szwecja,Hiszpania,Polska,Serbia
                                               Grecja,Armenia,Francja,Polska,Hiszpania
                                                Francja,Słowacja,Polska,Rosja,Łotwa
                         Częste przerwy sprzyjały integracji m.in. niemiecko-polsko-czesko-wegierskiej;)
                                                  Winko również nam sprzyjało...;)
                                           Nasz hotel i plaza,z której nie mogliśmy korzystać;)
Grupa polsko-finsko-wegierkso-polsko-litewska prezentuje cechy,które według nich powinien posiadać wolontariusz
                                                                        Zaduma...
                                                                      I nie tylko...;)
                                          Elokwencja naszej koleżanki z Albanii robi wrażenie...
                                                                 Skarbnik Alberto
                                        Imprezka pożegnalna o tematyce: "Znane osobowości"
                                                            Cezar,Kleopatra i Faraon;)
                                                    Trochę naciągana Wilma Flinstone;)
Happy birthday to You,
Happy birthday to You,
Happy birthday Mr President,
Happy birthday to You!
                                                                   Pippi i reszta;)
                                                                     Courtney Love;)
A tu już wycieczka do zamkniętych Pompejów,czyli wiwat włoska organizacja buahaha!


Podsumowując: świetni ludzie,fajna atmosfera,nowe doświadczenie i duuuzo śmiechu...
Na koniec jedno pytanko:
Czy ktoś słyszał stwierdzenie-"Pojechać do Rygi" w znaczeniu "Zwymiotować"?
Takich oto zwrotów człowiek się uczy na szkoleniach wolontariackich....
Dzięki Misia buahaha!


















poniedziałek, 9 lipca 2012

Zobaczyc Neapol i umrzec? Hmm...Niekoniecznie;)

Na początku alibi:przerwa na blogu spowodowana była pobytem na szkoleniu mid-term w Torre del Greco...

W sobotę wyruszyłyśmy z Ivana na lotnisko Milano Malpensa  i już po dwóch  godzinkach dotarłyśmy do,co tu dużo mówić,brudnego i chaotycznego Neapolu...
Dworzec Napoli Centrale tym bardziej nie nastrajał nas zbyt optymistycznie,wiec czym prędzej udałyśmy się do Caserty,czyli oddalonego o pol godzinki miasta,w którym miałyśmy przenocować...
Tam już przywitał nas nasz host,czyli Sergio (tata poznanego wcześniej w Cremonie,Marco) i zabrał nas do swojego pięknego apartamentu,w którym mieszka z córką Marcella...
Dzień upłynął nam na zwiedzaniu Caserty i zajadaniu się pysznościami,które przygotował dla nas Sergio
(mozarella,spaghetti z owocami morza,lokalne wino...).Niebo w gębie!

W niedziele wybrałyśmy się do Neapolu i co tu dużo mówić,podsumuje to następująco: "Jak zachwyca,skoro nie zachwyca?". Musze przyznać,ze miasto ma charakter,ale jest strasznie brudne(dawno nie widziałam tylu śmieci na ulicach),chaotyczne (przejście po pasach tylko dla kamikaze;) i niebezpieczne (co krok ktoś chce Cie na coś namówić-tak się składa ze akurat ma najnowszego ipada do sprzedania po bardzo okazyjnej cenie...;)
Tak się złożyło,ze pierwszy lipca był Wielkim Dniem w historii włoskiej piłki nożnej i udało nam się uczestniczyć w tym  jakże ważnym wydarzeniu...oglądając mecz z Hiszpania na tarasie z ekipa wesołych Neapolitańczyków...Ponieważ rywale okazali się zdecydowanie lepsi(co tu dużo mówić-wybili Włochom z głowy marzenia o zwycięstwie), po meczu nastała grobowa cisza,co muszę przyznać,trochę mnie ucieszyło,bo za dużo już było tego cwaniakowania i wywyższania się (to zdecydowanie domena mieszkańców tego kraju-uważają sie za najlepszych w każdej dziedzinie i jakakolwiek próba wyprowadzenia ich z błędu kończy się wielkim oburzeniem z ich strony...;)

Od poniedziałku do czwartku braliśmy udział we wspomnianym wcześniej szkoleniu dla wolontariuszy w Torre del Greco (miejscowość nadmorska położona blisko Neapolu). Dużo by opowiadać...

Jakby tego było mało,weekend spędziłam w miłym towarzystwie Michasi i Markety,a lada chwila lecę na dwa tygodnie do Polski(czytaj:znowu cisza na blogu;)! Chwilo trwaj!

                                                               Taras naszego hosta
                                                                          Caserta
                                                              Park w Casercie
                                                                    I znów taras;)
                                                                 Włoskie śniadanie
                                                             Ivana i  miłość jej życia;)
                                                                         Paradiso;)
                                                              Zwiedzanie Neapolu
                                                      Szaleństwo przed meczem
                                                                   Takie obrazki...
                                                                     Hipokryzja...
                                                                     Kontrasty...
                                               Moja koszulka budziła ogromne zainteresowanie;)
                                                                     Spadamy stad;)!
                                                    Shopping w wydaniu wolontariackim;)
                                                                    Polski akcent
                                                               Neapolitańska mafia;)
                                                           Z Nina i Michasia...Gorrrąco!
                                                                  Zagubiony Alberto;)
                                             Ekipa czesko-polsko-słowacka+Deni z Albanii
                                                          Doczytajcie sobie hahaha!
                                                                     Finalmente!
                                                                      Jak wyżej;)
                                             A to to tak! Wszak pizza pochodzi z Neapolu...
                                                                       Arrivederci!

                            Ufff!Fotki ze szkolenia już wkrótce! Czas pakować walizkę i w drogę!