środa, 5 grudnia 2012

Kończący się rok bez zegarka...

Jestem już w moim spokojnym,zasypanym śniegiem Bornem...
Tydzień temu zakończyłam swoją,trwającą rok przygodę EVS!
Pakowanie się było jak zwykle trudne,a pożegnania sentymentalne...
Ale cóż!Każdy kto podejmuje decyzję o wyjeździe musi się z tym liczyć...
Na szczęście mam gdzie i przede wszystkim do kogo wracać!
 A takie powroty bywają przyjemniejsze niż wyjazdy...
Podczas pakowania znalazłam na dnie szuflady zegarek,który zdjęłam gdzieś na początku projektu gdy tylko zorientowałam się we włoskim poczuciu czasu;)
Póki co go nie zakładam!
Dziękuję tym którzy tu zaglądali i żegnam Was Kochani!



poniedziałek, 19 listopada 2012

Pranzo polacco,rozpędzona babcia i Folkamiseria;)!

W szybkim skrócie o tym co się dzieje w Aronie...
Korzystam z ostatnich,beztroskich chwil wolontariatu!
Oto filmik podsumowujący moją przygodę z EVS:

http://www.youtube.com/watch?v=Be8tdYFIjZw&feature=g-up

I kilka fotek z ostatnich dni:

W drodze do jednej z doposcuoli w Miasino...


Prazno polacco na stołówce w Meltin Pop (przygotowywane z kucharzem-Gianlucą)...


A tu już po spotkaniu trzeciego stopnia z rozpędzoną babcią...;)!


Na koniec link lokalnego zespołu Folkamiseria,na których koncercie bawiłam się w sobotę:
http://www.youtube.com/watch?v=n6DXw4q3xmc
Fajne chłopaki!

sobota, 10 listopada 2012

Haloween w Cremonie!

Długi weekend spędziłam w Cremonie,żegnając się w ten sposób z tym sympatycznym miejscem i zamieszkującymi je ludźmi(szczególnie zapadł mi w pamięć jeden kolega Mai-Filippo,którego poznałam w pewnym barze i za każdym razem spotykałam go w tym samym miejscu;)

                                                        Czarne,lekko"opóźnione" wdowy;)
                                                                Słoneczna Cremona
                                                                     Wszystkie kolory...
                                                                          jesieni!
                                                                 Cmentarz w Cremonie
                                                                       Robi wrażenie...
                                                             Wycieczka do urokliwej Brescii
                                                                          Wieża
                                                                       Główny plac
                                                                        Wiadomo;)
                                                           Gdzieś w zapomnianej uliczce...











Podsumowań nadszedł czas...

Ostatnie tygodnie upłynęły mi na (a jakże;)beztroskim,wolontariackim żywocie,przeplatanym jednak z coraz większą jesienną nostalgią i tęsknotą za domem...

Wycieczka do Novary-nie dało się uniknąć sentymentalnego nastroju,bo to tam właśnie wybrałyśmy się z Ivaną na pamiętnego "stopa"po raz pierwszy po moim przyjeździe do Włoch(prawie rok temu!!!).

                                                           Pozytywne foccacie
                                                                          Novara
                                                                         Katedra
                                              Włoska historia jest obecna na każdym kroku...
                                                         A tu już zaleciało Ameryką;)


Na jesienne klimaty najlepsze są włoskie smakołyki...
Tutaj przygotowania "Salame di cioccolato"
W skrócie:
pokruszone herbatniki,masło,cukier,odrobina rumu dla smaku i roztopiona gorzka czekolada...Wszystko wymieszać,uformować "salami" i wstawić do lodówki...Podawać pokrojone w cienkie plasterki.Mniam!

                                                    Wspomniana już złota,włoska jesień;)
                                       Intensywne poszukiwania pracy uważam za rozpoczęte;)
Często zdarza mi się ostatnio stołować u Dzwonków...(tu w eleganckich strojach buahaha;) na co jednak absolutnie nie mogę narzekać!
Jedno z moich ulubionych dań-pasta arrabiata (czyli "rozgniewana"),lub jej ostrzejsza wersja tzw.incazzata;)














niedziela, 21 października 2012

Złota,włoska jesień...

Sprawy mają się następująco:

10.10 wróciła do Arony Ivana...Zamieszkała ze swoim Łukaszem Dzwonkiem i intensywnie szuka pracy...Zobaczymy jak długo potrwa ta sielanka;)

Natomiast dwa dni później pożegnałyśmy ostatniego z naszej ekipy wolontariackiej-Martina...


Z nowych wyzwań to uczę angielskiego w trzech różnych doposcuolach,raz w tygodniu jeżdżę do Erodesk i przygotowuję razem z Marą e-book o EVSie...

                                                                        Let's play;)!

Co więcej od czwartku byłam na 3-dniowym spotkaniu młodych w Trevignano(Venetto)...Piękna pogoda,20 Włochów z: Neapolu,Palermo,Turynu i Udine...Po raz kolejny skorzystałam z zasobów naszej niezastąpionej UE;)

                                                       Willa,w której odbywały się zajęcia
                            Plakat:"No future?"-spotkanie dotyczące młodych ludzi i ich zatrudniania
                                    Giuseppe z Neapolu(Italiano vero) i jego niedłączne toasty;)
                                                                          Sława;)!
Tu Giuseppe(po lewej),zdecydowana gwiazda szkolenia,po krótkim wstępie,cyt."oddał głos koledze Leo";)

Dzisiaj już spokojnie,wspomniana wcześniej złota,włoska jesień i obiad u Dzwonków...Mmm...

                                                   Foccacia domowej roboty  i wino z Apulii

                Risotto con funghi (z grzybami).Może nie wygląda zbyt smakowicie,ale jest pyszne!

                                             Castagnata,czyli zwyczaj pieczenia kasztanów

                                A to wszystko zakończone siestą na dachu...Che bella giornata!







niedziela, 7 października 2012

You must be the change you want to see in the world...

Dzisiejszy dzień upłynął mi na spotkaniu z kolejna ciekawa postacią z Couchsurfingu...
Tym razem był to Anton-Ukrainiec ze Lwowa,mieszkający w pobliskim Varese.
Zabrał mnie na wycieczkę  rowerowa,podczas której pokrótce przedstawił mi swoja,jakże ciekawa, filozofie życiową...
1)jak w tytule posta

2)aktywność fizyczna jest bardzo ważnym elementem naszego codziennego życia(po czym przegonił mnie po wzgórzach i dolinach Varese,niespecjalnie sie przy tym męcząc;)

3)owoce są podstawa naszej diety,co za tym idzie Anton żywi się właściwie tylko nimi (co więcej opowiedział mi o swoim wujku,który żyje pijąc tylko soki i wygrzewając się na słońcu,wiec to chyba rodzinne;)
Ogólnie rzecz biorąc: bardzo pozytywna osoba...

Oto on:


i jego obiadokolacja;)

Kilka zdjęć z wycieczki...













wtorek, 2 października 2012

Ulotne chwile...

I wyjechali...Zostałam tylko ja z moim ulubieńcem Martinkiem;)
Ale od początku...Najpierw powrót do krainy dzieciństwa,czyli nieco sentymentalna podroż do Makowa Mazowieckiego i 80-tka babci Ewy...

                                                               Na słynnych "żabach"
                                                            Czas stanął w miejscu;)
                                                                   Nasze huśtawki!
                                                                   Droga ze szkoły;)
                                                                 Jesienne klimaty...

Spotkanie po latach przebiegło w bardzo przyjemnej atmosferze.Nie zabrakło rodzinnych historyjek z życia kuzynostwa...Kto je zna ten zapewne się uśmiecha;)

Później już wizyta Oldzi,Peczkowskiej i Eckerowej,czyli nalot czarownic na Arone;)


                                                             Muzeum Lalek,Angera
                                                                     Adam i Ewa;)
                                                                   Lalki z dawnych lat...
                                                              i te bardziej współczesne...
                                                                      Włoski akcent...
                                                      Podsumowując:warto było!
                                                                    Powrót do Arony...
                                                                    Mediolan wita nas...
                                                                      Na Centrale...
                                                             i tradycyjnie przy katedrze DUOMO...
                                                          Diabły ubierają się u Prady;)
                                                                          Genua
                                                              Takie tam przy fontannie;)
                                                                           Mmm...
                                                              Cudowne Cinque Terre
                                                                        Kup mnie!
                                                               Czego chcieć więcej?


W międzyczasie rewolucja w życiu wolontariackim...
1.10 zakończyli projekt i wrócili do domu Alberto i Ivana...



                                                                                                                            Arrivederci!