poniedziałek, 12 marca 2012

La vita mia...

Piątkowy wieczór był kontynuacją świętowania Dnia Kobiet-tym razem wybrałyśmy się na...dyskotekę(tak,tak tą samą na której moja noga miała już więcej nie postanąć;) Namówiła nas Anna-Włoszka,z którą Ivana pracuje w doposcuoli. Tak więc Polka,Słowaczka, Ukrainka i Włoszka...Tym razem nie był to "kinderbal", ale żeby jakaś rewelacja to nie...Miała być muzyka w stylu lat 80, a skończyło się na Michelu Telo;)


W sobotę (po raz kolejny stwierdzam: ciężkie życie wolontariusza...) kolejna festa.Tym razem urodziny Commune di St Egide, które już obchodziłyśmy w Aronie a teraz jeszcze raz w Borgomanero...
Deja vu czyli prezentacja na temat organizacji, kilka osób przemawiających na temat pokoju na świecie(muszę przyznać,że jak zaczęli śpiewać swoje pieśni przez chwilę poczułam się jak na spotkaniu jakiejś sekty;) , a na koniec szampan,tort i na co się tam kto załapał, bo chętnych było dużo...
PACE,PACE(pokój,pokój), integracja i tolerancja, a gołym okiem widać różnice kulturowe (z jednej strony Marokanki w chustkach na głowach głośno rozmawiające przez telefon,albo ze sobą nawzajem i przekrzykująca się gromadka umorusanych dzieciaków, a z drugiej lekko zgorszeni zachowaniem reszty-starsi Włosi...). Hmm...Wystarczy mi tych "fest" na najbliższych kilka tygodni;)!

W niedzielę byliśmy na spacerze, po którym spotkaliśmy się z Zuzanną-Czeszką, która pracuje jako au-pair w Borgomanero. Tradycyjnie już czekolada na gorąco w Pecorze... Później ruszyliśmy do Lunaparku, który co roku "przyjeżdża" do Arony na kilka tygodni w marcu...I znów powrót do dzieciństwa- czyli wspomnienie gorących wieczorów spędzonych w Ladispoli, które upływały na graniu w gry w stylu "wyścigi konne", jedzeniu lodów i włóczędze do późna w nocy...Tak właśnie zapamiętałam te wakacje!
 











Dzisiaj już nasz ulubiony dzień tygodnia,czyli poniedziałek i kłótnia z Martinem, podczas której okazało się że ja się rządzę,a on jest narcyzem.Poszło o rozlaną na kuchence kawę buahaha;)
Poszłam pobiegać do parku, wiosna w powietrzu i piękny zachód słońca-a jednak la dolce vita! 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz