piątek, 10 sierpnia 2012

Hipisi i ruskie "ravioli';)

W niedziele nieoczekiwanie wybraliśmy się na wycieczkę po okolicznych wioseczkach położonych nad pięknym jeziorem lago d'Orta...Niespiesznie wypiliśmy piwko w barze,który ma w swojej ofercie chyba wszystkie rodzaje tego trunku...Belgijskie piwo o smaku "passion fruit"? Czemu nie!

 

 

Obejrzeliśmy tez malowidła na domach, po czym pojechaliśmy wysoko w góry i trafiliśmy w miejsce co najmniej dziwne..A była to wioska zamieszkana przez Niemców,którzy wiele lat temu osiedlili się na tym terenie i założyli wspólnotę hipisowska (niektórzy twierdza,ze sektę)...
W jedynym otwartym barze odbywał się festiwal "The spirit of Woodstock"...No cóż... Moge smialo powiedzieć,ze byłam na tegorocznym Woodstocku;)


                                                    Zdjęcie pod tytułem:"O co tu chodzi?;)"
                                                                     Niemiecki przysmak

We wtorek miałam gości z Couchsurfingu-parę Francuzów,którzy wybrali się na trekkingowe wakacje do Włoch.Podsumowując:aperitivo,spacer po Aronie i opowieści o wyższości Alzacji nad reszta świata;)

W środę natomiast w końcu się zorganizowałyśmy i ulepiłyśmy długo wyczekiwane ruskie pierogi,które miałyśmy okazje zjeść w towarzystwie rodziców Luki...
Przecież nasze pierogi to nic innego jak ich ravioli (tylko trochę większe)!!!
A odczepcie się od NASZYCH pierogów;)!!! Chociaż tak naprawdę to ile jest polskości w pierogach?Hmm...  Ale tak na poważnie,to bardzo im smakowały i byli zaintrygowani farszem...

                                          Niech nie zmyli Was butelka...To tylko nasz "wałek";)
                                                                     Ruskie "ravioli"



A tymczasem w Centro Estivo "show must go on"...;)


       Czepeczki,stroje kąpielowe,pływaczki,klapeczki...I pol godziny pływania w basenie;)















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz