wtorek, 14 lutego 2012

La dolce vita!

W czwartek pierwszy raz wybrałam się do doposcuoli w Sizzano(do tej w której pracuję w piątki). Wiązało się to z pewnymi kombinacjami, bo najpierw jedziemy autem do Fontanetto, gdzie zostawiam Ivanę i Alberto, po czym jadę sama do swojej szkoły. Droga prowadzi przez małe wioseczki, które słyną z produkcji wina, więc mam ciekawe widoki…Tym razem wyjątkowo zamiast Maury był Andrea, który okazał się „wcipalem” (słowacki odpowiednik „dowcipnisia”;) grającym razem z dzieciakami we wszystkie możliwe gry… Wesoło!
Piątek już tradycyjnie doposcuola z Maurą, a wieczorem drink w Meltin Pop…
No i się zaczęło…W nocy dopadła mnie włoska odmiana grypy żołądkowej! To chyba bachorki z nido mnie tak załatwiły!
Weekendu nie będę opisywać, bo większość czasu spędziłam w łóżku, dogorywając...W niedzielę Luba przyjechała ze swoją mamą i pojechałyśmy razem po leki, po których poczułam się lepiej. Chociaż szczerze mówiąc, to chyba przy tego typu choróbskach ze dwa dni(minimum) ma się wyrwane z życiorysu…Weekend, ładna pogoda i ja przykuta do wyrka! Brrr…
Z nowości, to po sobotniej feście zorganizowanej przez Alberto, mamy z Ivaną zerwany zlew w naszej damskiej łazience!!! Jak to zobaczyłam, myślałam że zabiję naszego współlokatora!
Już nie będę tutaj prezentować fotek, wystarczą te które wrzuciłam ostatnio;) Lepiej żeby to szybko naprawił, bo kto to słyszał żeby człowiek musiał myć zęby w bidecie;)! Boże, daj cierpliwość...

No nic, najważniejsze że już jestem zdrowa( za to teraz przyszła kolej na Alberto, oczywiście jak to chory mężczyzna-jest umierający i cały czas trzeba się nad nim użalać…;)

Wczoraj, w nagrodę za nieciekawy weekend,wybrałam się na spacerek po naszej uroczej Aronie. Zobaczcie sami:
Zdjęcia zrobione w czasie siesty,co tłumaczy pustki na ulicach...Piękne walentynkowe dekoracje i nasza ulubiona kawiarnia Piccolo...Zapraszam do Arony;)!
 

2 komentarze:

  1. ehhh...patrząc na te zdjęcia można sie rozmarzyć, piękne te włoskie uliczki i nic tylko pozazdrościć Ci, że możesz się nimi przechadzać ;) Gdańsk pozdrawia i bacznie śledzi owego bloga! buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic tylko przylecieć w odwiedziny;) A i w Gdańsku jest się gdzie przechadzać...Pozdrawiam.Ciao!

    OdpowiedzUsuń