sobota, 2 czerwca 2012

Wakacje,znowu są wakacje...;)

We wtorek znów zawitali do mnie goście,tym razem sympatyczna para z couchsurfingu,mieszkająca w Glasgow(Polka i Anglik). Pogoda była świetna,więc zaliczyłam pierwszą w tym roku kąpiel w jeziorze Maggiore,oprowadziłam Kamilę i Rossa po Aronie (wszystko było "awesome";) i pogapiłam się trochę na gwiazdy leżąc na naszym dachu...Może wybiorę się kiedyś z rewizytą...Szkockie wzgórza zapewne są niesamowite...
                                                             W prezencie od moich gości...
                                                                       Arona by night
                                                                     Kamila i Ross
                                                                  Tajemniczy ogród


Świeżo po egzaminie z włoskiego...Czuję się jak dzieciak,który właśnie odebrał świadectwo i rozpoczął wakacje...;)
No cóż...W poniedziałek mamy się spotkać z Marą,po czym nastąpi reorganizacja naszej dotychczasowej pracy...
Kurs włoskiego ukończony,ostatnie podrygi w doposcuoli (zakończenie 8.06),w Meltin Pop jeszcze tylko kilka koncertów w tym sezonie i tylko w nido mają "kryzys",więc pewnie nas tam wkrótce ściągną na  pełen etat...W czwartek Alberto wyjechał na trzy tygodnie do Hiszpanii,ale wczoraj wrócił Martin,więc nasz spokój nie potrwał zbyt długo...;)
Ogólnie rzecz biorąc pewien etap za nami...Tym bardziej że jutro obchodzę EVS-owskie połowinki,czyli mija pół roku od mojego przyjazdu i co za tym idzie połowa projektu za mną ...
Tak,tak...Czas szybko leci,dopiero co się pakowałam i leciałam w zupełnie nowe miejsce,a tu już czuję się jak u siebie,zupełnie zadomowiona...Co więcej zaczynają się powroty...Maja z Poznania,która była na 9-miesięcznym projekcie w Cremonie za tydzień wraca już do domu...Trochę się sentymentalnie zrobiło,ale mam nadzieję że wkrótce się zobaczymy...Może na kawie w Czaplinku,co Ty na to Ruda;)? Tak to jest na EVSie...Powitania przeplatają się z  pożegnaniami...

     Nasze nido przechodzi "kryzys";)Pomagamy jak możemy...Tutaj przygotowania tzw. "papy"dla Milusińskich...
                                                            Ivana-dobra mina do złej gry;)
                                                                                ;)
                                     Tu z naszą "ulubienicą",wiecznie płaczącą principessą Marią
                                                  Sizzano- "szaberek"w wydaniu włoskim...
                                                           Z kamerą wśród zwierząt...
 Gdyby kózka nie skakała,to by...nie wpadła do oczka wodnego;)Well done Mirko!
                                           Będzie mi "brakowało" naszej książki z 1992 roku...
                                          I dialogów z Ahmedem i Fatimą w roli głównej...

ŻEGNAJ SZKOŁO!!!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz