W tym tygodniu pogoda była iście letnia...No może poza wtorkiem,kiedy to właśnie wybrałam się na wycieczkę rowerową...Z powodu braku słońca,nie pozostało mi nic innego jak...
wsiąśc na "rumaka"...
obserwowac z ukrycia opuszczone włoskie wille...
robic im zdjęcia...
i wrzucac na bloga...;)
A kiedy już przyszło "lato" wybrac się w moje ulubione miejsce-do parku z widokiem na Lago Maggiore...
Chata opustoszała...Ivana poleciała na tydzień do domu,Martin w niedzielę leci na trzy tygodnie,po czym w czerwcu rusza Alberto...Ja póki co jestem tu...(zapraszam do Arony;),a jutro w końcu jadę do Turynu i przy dobrych wiatrach może dotrę także do Genui...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz