wtorek, 17 stycznia 2012

Ale bryndza!

W poniedziałek wieczorem zorganizowaliśmy w naszym Domu Wielkiego Brata kolację dla znajomych...Zaprosiliśmy Lubę- Ukrainkę z Lwowa(jest we Włoszech od października, mieszka z rodzicami w Aronie), DJ ze swoją dziewczyną i Klaudię(Polkę, o której już wspominałam) z chłopakiem.
Nasza czwórka wzięła się do roboty na godzinę przed rozpoczęciem imprezy, ale wszystko się udało, więc chyba zdaliśmy egzamin na wzorowych gospodarzy...Na stole pojawiła się między innymi hiszpańska"tortilla di patata" i słowackie "bryndzowe haluszki"...Nie zabrakło również wina, wszak jesteśmy we Włoszech...Później jeszcze tańce, hulanki, swawole(zdjęcia już wkrótce)...
Głównymi hitami (poza Shaggym i Spice Girls;) była klasyka czyli:

http://www.youtube.com/watch?v=Q1VGoKBKR3I

i słynna piosenka Toto Cotugno(czytaj Kotunio- mała rzecz a cieszy;)

http://www.youtube.com/watch?v=Yd4wfvZP1IQ



Jedynym mankamentem całego przedsięwzięcia (pomijając sprzątanie) był dzisiejszy poranek i "nalot" naszej mentorki-Mary. Wie babka kiedy przyjść;) Tak na poważnie to jest bardzo sympatyczna, więc nie ma problemu. Zaplanowała dla nas kilka nowych zajęć, ale o tym później...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz