Sobotni wieczór upłynął na spotkaniu wolontariuszy różnej
maści (Czerwony Krzyż itp.)w Meltin Pop i promocji wolontariatu…Usiedliśmy
grzecznie i słuchaliśmy kto miał co do powiedzenia, gdy nagle…Zostaliśmy
wywołani na środek i poproszeni o opowiedzenie o EVS i projektach, które
realizujemy…No cóż…Przemówiłam, a i owszem, ale po angielsku, po czym
zaprosiłam chętnych do nauki tegoż języka na kurs, który poprowadzę w
niedalekiej(mam nadzieję) przyszłości…
Później jeszcze tylko przekąski i napoje, które zniknęły w
zawrotnym tempie…Niestety nie posiadam przydatnej umiejętności rozpychania się
łokciami;) Ogólnie było miło…Podszedł do nas również chłopak, który
zaproponował nam kolejny kurs włoskiego, więc jak tak dalej pójdzie to
obskoczymy wszystkie kursy w okolicy…Pomyślimy, może wtedy zrezygnujemy z kursu
z „szybkimi babeczkami” w Borgomanero, gdyż tenże, po początkowej
uciesze,zaczyna nas już lekko irytować…
W niedzielę po raz kolejny "poużywałyśmy" jednego z adoratorów Ivany- tym razem Federico;) i namówiłyśmy go na wycieczkę krajoznawczą...Głównymi atrakcjami były:
1)statua San Carlo Borromeo- oto ona:
2)plaża, na której latem odbywają się grille (narodowy sport Polaków;)
3)miejscowość Stresa, gdzie znajduje się najbardziej ekskluzywny hotel we Włoszech (tak przynajmniej twierdzi Fede, który pochodzi z tego regionu;)
Podobno w okolicy odbywały się słynne imprezy w stylu "BUNGA BUNGA" organizowane przez Berlusconiego. Dla przypomnienia (jaki z niego był "śmieszek"):
4) calzone- czyli pieróg z mozarellą i pomidorami...Było miło! Dzięki Fede!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz