sobota, 14 stycznia 2012

Wiosna,wiosna,wiosna ach to ty!

Czwartkowy wypad do teatru okazał się jednak charytatywnym koncertem muzyki klasycznej, ale co tam…Zauważam pewną zależność- wszędzie gdzie się coś dzieje (w szczególności bezpłatnego)tam Ivana i ja;)!

(Hmm…Mam wrażenie, że jakoś tak chaotycznie piszę po polsku, ale przy tej mieszance językowej jaka tu jest, człowiek zaczyna się gubić…)

Piątek 13, jak przystało na ten dzień musiał być lekko pechowy…Nasz Alberto wstał lewą nogą, bo Martin ciągle nastawia sobie budzik na 9.00. Kiedy alarm dzwoni, on ani nie drgnie… Alberto- poverino zrywa się z wyrka, a Martin obraca się na drugi bok buahaha
Takie tam, małe radości płynące z  mieszkania pod jednym dachem;)

Później powrót do szarej rzeczywistości czyli duoposcuola i rozwrzeszczane dzieciaczki;)
Po powrocie do domu, nie pozostało nam nic innego tylko zrelaksować się w Meltin Pop…
A tam już cała plejada różnego rodzaju dziwactw…Na przykład modne są tu klapeczki męskie, skórzane (jest styczeń heloł ;)! No nic, poczęstowałyśmy Włochów śliwowicą, co skutkowało w różnego rodzaju miny i dość szybką fazkę…

Jak już pisałam, mamy tutaj wczesną wiosnę więc ambitnie wybrałyśmy się dzisiaj z Ivaną do parku pobiegać…Wspólny obiad- pasta z pesto (mniam), a wieczorem kolejna ściema czyli spotkanie osób zainteresowanych wolontariatem. Może trzeba będzie wygłosić jakąś mowę o naszych dotychczasowych osiągnięciach…;)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz