poniedziałek, 19 grudnia 2011

Mamma mia! Zielona pietruszka!

W sobotę rano zaczęły się przygotowania do niedzielnej „festy” z okazji świąt Bożego Narodzenia. Do Meltin Pop miało przyjść około 100 osób, głównie pracujących dla Vediogiovane…W związku z tym ruszyliśmy na pomoc kucharzowi! Pomogliśmy w przygotowaniu megaporcji lasagne (mniam!), mięsiwa, gotowanych warzyw i deseru-tradycyjnej bożonarodzeniowej babki polanej sosem mascarpone…Takie tam włoskie przysmaki;)! Kucharz-wesołek przypominający mi tego z „Porwania Baltazara Gąbki” („Mamma mia! Zielona pietruszka”- pamiętacie?).Dla przypomnienia:


Pracował przez kilka lat w Holandii, więc zna angielski, a na nogach ma wytatuowaną…
czerwoną kapustę(!!!) i cebulę (tak, tak- cipollę;)

W niedzielę już festa, czyli jedno wielkie zamieszanie. Babeczki-Włoszki „pomagające”, biegające w tą i z powrotem i robiące jedną wielką zadymę… Dziennikarze, telewizja, udzielanie wywiadów z nami-wolontariuszami EVS w roli głównej i takie tam;) Ogólnie pracowicie, ale sympatycznie!

Dzisiaj najpierw pomoc przy obiedzie, później kurs w Borgowanego, który zakończył się…festą a jakże! Wesołe jest życie wolontariusza!
Wyglądało to mniej więcej tak: 50 babeczek (połowa z Maroka, druga połowa z Ukrainy, nauczycielki-Włoszki, jedna Słowaczka i jedna Polka;). Na stole: marokańskie placki, słodka herbatka z dużą ilością mięty w termosach w stylu arabskim, z drugiej strony ukraińskie racuchy, torty i co tam jeszcze…Stoły aż się uginały, bo panie bardzo poważnie potraktowały temat „festy” i upiekły średnio po blasze ciasta na głowę;) Nauczycielki złapały się za głowy! Pieśni marokańsko-ukraińskie, tabun umorusanych dzieciaków i my dwie;)
Czegoś takiego jeszcze nie widziałam! Będą zdjęcia-obiecuję!
Teraz już spakowana i gotowa do jutrzejszego wyjazdu do Polski...Pojawię się tu za jakieś trzy tygodnie. Wszystkiego co najlepsze w te święta!  No to frrruuu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz