piątek, 16 grudnia 2011

Tutti contra tutti!

Dzisiaj pierwszy dzień pracy w „doposcuoli”, czyli po polsku świetlicy, gdzie dzieci spędzają czas po lekcjach (14.00-18.00) aż rodzice odbiorą je po powrocie z pracy.
Trafiła mi się mała miejscowość oddalona o kilkanaście kilometrów od Borgomanero. Wyjechaliśmy samochodem z Arony w trójkę, później każdy ruszył w swoją stronę. Mnie zgarnęła Maura-29 latka, która pracuje w Vediogiovane i jednym z jej zajęć jest właśnie „doposcuola”. Szkoła jak szkoła, warunki porównywalne do polskich i jakoś tak zimno brr!Czyżby również oszczędzali na ogrzewaniu?

Dziesięcioro dzieci, Maura i ja…Najpierw odrabianie z nimi lekcji i nauka przy okazji(czas powtórzyć tabliczkę mnożenia;)! Ciekawa sprawa, gdy 6-latki uczą cię włoskich słówek.
Oczywiście dzieci były też ciekawe języka polskiego, ale gdy zacytowałam im „w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie” od razu im się odechciało;) Dowiedziały się również, że w Polsce miałyby na imię : Fryderyk, Irenka, czy też Marek…
Po lekcjach przyszedł czas na zabawę, więc piła i gra w „TUTTI CONTRA TUTTI”(w wolnym tłumaczeniu: wszyscy przeciw wszystkim)…Wyobraźcie sobie co się działo;)!
Później już tylko „merenda” czyli podwieczorek (jeden wielki wrzask „merenda, merenda, merenda”) i już się uspokoiły... Powoli zaczęli się pojawiać jakże wyczekiwani przez nas rodzice;)
Tak to mniej więcej wyglądało…Wspomnę jeszcze o wczorajszym wyjściu z Ivaną na…
kurs dla clownów;) Kilka minut od naszego domu jest taki mini-cyrk, w którym pracownik Vedogiovane (a jakże!) prowadzi wyżej wymienione zajęcia. Dla nas- wolontariuszek EVS za darmo;) No to poszłyśmy…Najpierw nieśmiało usiadłyśmy na ławeczce, ale prowadzący nas zgarnął i już nie było wyjścia…Powrót do krainy dzieciństwa gwarantowany! Póki co więcej zabawy niż nauki, ale z poważniejszych rzeczy to jest szansa poćwiczyć chodzenie na szczudłach czy też jazdę na jednokołowym rowerze buahaha!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz